Roku 2018, byłeś ciekawy

Wyłaniający się zza rogu nowy 2019 rok skłonił mnie do spojrzenia wstecz na kończący się rok 2018 i zastanowienia się nad doświadczeniami jakie zyskałem, a także nad planami jakie chciałbym zrealizować w roku kolejnym.

I jak co Sylwester nachodzi mnie ten czas kiedy rozmyślam o przemijającym roku. Rozbijam na części pierwsze różne decyzje, które było mi dane podjąć i zastanawiam się czy mogłem coś zrobić lepiej, czy też innego wyjścia z danej sytuacji nie było, a przynajmniej w momencie decyzji. Gdy tak teraz patrzę na to wszystko z góry, to muszę powiedzieć, że ten rok był dla mnie pełen nowych doświadczeń i myśle, że dzięki temu będę go jeszcze wielokrotnie wspominał. Postanowiłem sobie porozbijać minione wydarzenia na kilka istotnych dla mnie tematów, także tych technologicznych.

I od tych drugich zacznę.



Czerpię przyjemność z pisania w React.js

W obecnym roku praktycznie nie miałem nawet okazji pisania projektów z użyciem innego podejścia niż komponentowego. Gdzieś po drodze pojawiły się rzeczy typu Preact i A-Frame, ale albo używałem je razem z Reactem, albo jako testowego zamiennika. I rzeczywiście jest to kierunek, który podoba mi się bardzo i nawet myśląc o nowych projektach, już gdzieś tam w głowie rozbijam sobie to wszystko na komponenty. Jeszcze w 2017 roku rozszerzałem radośnie klasy w Backbone.js, dziś nawet nie zmusiłbym się do tego. Jestem tylko ciekaw czy w końcu na horyzoncie pojawi się framework, który zdetronizuje Reacta i który da mi jeszcze większą przyjemność w pisaniu frontu.
Nie próbowałem jeszcze Vue.js, ale na pewno chciałbym to nadrobić w przyszłym roku.

Styled-components to fantastyczna zabawka!

Podejście CSS-in-JS nadal dzieli społeczność frontendu i sam do pewnego momentu nawet nie chciałem o tym słyszeć. Dopiero gdy postanowiliśmy w mojej obecnej pracy spróbować styled-components na szerszą skalę, zacząłem dostrzegać jak dobrze uzupełnia to Reacta. Niczego mi w tym podejściu nie brakuje i super przyjemnie patrzy się na kod, który nie ma np. dynamicznych podmian klas (szczególnie przy BEM’ie te ciągi mogą być dłuuuuugie), tylko ładnie samoopisujące się komponenty. Co ciekawe, podejście to podoba się również osobom, które nie cierpią CSS’a. Nie słyszę więc już jęków w biurze, mimo iż przecież stylowanie wykorzystuje te same reguły.

Styled-components używam w małych, prywatnych projektach, a także w średniej wielkości projekcie w pracy i spisują się doskonale. Nie wiem natomiast jak mogłyby wypaść w na prawdę dużych projektach, gdzie wydajność ma istotne znaczenie. Ale być może przyjdzie mi to jeszcze kiedyś sprawdzić.

A może by tak gry?

Jakiś czas temu zacząłem naukę Phasera 3 i choć mam jeszcze bardzo wiele pytań (głównie przez problematyczną dokumentację, a właściwie jej brak), to chciałbym w kolejnym roku ten temat rozwinąć znacznie mocniej i spróbować stworzyć swoją własną grę. Na pewno dwuwymiarową i taką, która nie miałaby problemu z gameplay’em na urządzeniach mobilnych. Traktuje ten temat jako wyzwanie i wiem, że stworzenie czegoś działającego i opublikowanie tego szerszej publiczności dałoby mi ogromny powód do dumy.
A może w ogóle przebranżowić się ze stron na gry? Któż to wie.

Serverless jest ciekawy, ale backend wciąż mnie nie kręci

W obecnej pracy miałem okazję zaznajomić się z tematem Amazon Web Services, w ramach którego bawiłem się takimi rzeczami jak S3, DynamoDB, CloudFront, a także AWS Lambda. Najbardziej ciekawe okazały się niewątpliwie Lambdy i rozumiem ich znaczenie, które pewnie będzie rosło z każdym kolejnym rokiem. I choć wszystkie te technologie są interesujące z technicznego punktu widzenia, to backend nadal jest tematem, który staram się po prostu unikać. Od dłuższego czasu mówię o sobie per frontend developer, a nie fullstack i na chwile obecną nie zamierzam tego zmieniać. Frontend pozwala mi na puszczenie wodzy fantazji i zawsze niezmiernie się cieszę gdy mogę sprawić uśmiech na czyjejś twarzy tworząc np. fajną animację. Backend nie daje mi tej radości, ale może kiedyś to się zmieni.

Kurs siedzi mi w głowie

Jakoś tak w ostatnim kwartale zaopatrzyłem się w profesjonalny mikrofon z myślą o nagraniu frontendowego kursu. Niestety nie znalazłem czasu aby tego dokonać, ale mam już nawet konspekt takiego kursu i w przyszłym roku nie odpuszczę. Zastanawiam się tylko czy rzucać się na portale typu Udemy, czy może zacząć od YouTube.

My english is not so bad as I thought

Z tego punktu jestem cholernie dumny. O ile jeszcze na początku roku bałem się każdego kontaktu np. z Londynem, tak teraz nie jest to już dla mnie traumatycznym przeżyciem. Zapytany spontanicznie o coś nie strzelam buraka, lecz w prosty sposób staram się sformułować swoje myśli. Napisałem nawet dwa posty po angielsku na zaprzyjaźnionym blogu co bardzo mnie cieszy. Oczywiście nadal zdaje sobie sprawę z tego, że mój angielski jest bardzo prostym zlepkiem słów, ale w kolejnym roku chcę jeszcze bardziej się na nim skupić, aby było tylko lepiej.

Blog to marka, o którą dbać warto

Pomimo iż nie pojawiło się dużo wpisów w tym roku to blog jest dla mnie świetną wizytówką, którą mogę się chwalić chociażby potencjalnym nowym pracodawcom. Udało mi się także z jego pomocą nawiązać współpracę z innym blogiem, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę o niego dbać. W przyszłym roku chciałbym aby wpisów było więcej, a i poruszenie kwestii SEO się przyda, bo obecnie nie jest on przeze mnie nigdzie promowany.

W roku 2018 oddałem cząstkę siebie…

Tak można nazwać moją operację wycięcia woreczka żółciowego. Nie było to ani planowane, ani spodziewane. Właściwie to nadal nie wiem, dlaczego akurat mi się to przydarzyło, skoro moja dieta nie jest aż tak zła jak można by sądzić. W każdym bądź razie ciesze się, że nie było żadnych komplikacji i dość szybko mogłem zacząć jeść normalne posiłki. Ale kilka tygodni z życia niestety mi to wyrwało.

… i przestałem być kawalerem!

To dla mnie najważniejsze i najpiękniejsze wydarzenie mijającego roku. Chociaż mentalnie nadal czuje się dzieciakiem, to czuje się świetnie wiedząc, że mam się kim opiekować i z kim dzielić nawet najprostsze rzeczy dnia codziennego.
Jako, że z przyczyn prywatnych w tym roku wziąłem jedynie cywilny ślub, przyszły rok przyniesie jeszcze ciekawsze wydarzenie jakim jest wesele. Coś co dla takiego introwertyka jak ja będzie nie lada wyzwaniem, ale skoro inni sobie radzą to ja nie dam rady? 😉

Zahaczyłem o kilka miejsc

Odwiedziłem wraz ze swoją połówką Czarnogórę, którą postanowiliśmy sobie ogarnąć sami, także jako sprawdzian z językiem angielskim. Byliśmy w takich miastach jak Podgorica, Budva, Kotor, Cetynia, czy Bar (gdzie swoją drogą było bardzo dużo naszych rodaków) i wszystkie te miejsca były niesamowite na swój sposób. Ludzie są tam bardzo mili, a z językiem nie mieliśmy żadnych problemów. Z innych wycieczek na pewno warto wspomnieć majówkę na Dolnym Śląsku, genialne miejsca, a także Poznań w trakcie pochodu na Świętego Marcina. Mam nadzieje, że tych podróży będzie w przyszłości jeszcze więcej.

Samochody ciągle mnie przerażają

Choć prawo jazdy mam od ładnych kilku lat, to brak własnego samochodu po zdaniu egzaminu sprawił, że teraz za kółko nie wsiądę. Mieszkanie w Katowicach praktycznie w centrum również sprawia, że auto nie wydaje się być super potrzebne. Wszędzie blisko, a kluczowe elementy miasta są łatwo dostępne z pomocą komunikacji miejskiej. To jest rzecz, którą musze zmienić. Musze się przestać bać, że każda próba może się skończyć kraksą i po prostu zacząć jeździć.

Warzenie piwa

Piwa rzemieślnicze stały się moją małą pasją i mam to szczęście, że mogę ją dzielić z własnym teściem (choć bywa to męczące… czasami). Do tej pory jednak tylko próbowaliśmy różnych rodzajów, a także odwiedziliśmy kilka festiwali piwnych, m.in. w Cieszynie, Katowicach czy (jak dla mnie najlepszy) w Poznaniu. Może w przyszłym roku uda się coś własnego uwarzyć? Chciałbym!

Znalazłem swój kąt

W obecnym roku rozglądałem się praktycznie każdego dnia za ogłoszeniami sprzedaży mieszkań czy działek. I każdego tygodnia miałem inne zdanie na ten temat. Że może by tak jeszcze powynajmować zanim się nie uzbiera, albo że Tychy lepsze od Katowic itp. Wreszcie rzutem na taśmę w końcówce roku pojawiła się oferta sprzedaży mieszkania w Bielsku, którą rozważyłem i przyjąłem. Tym samym na koniec przyszłego roku wreszcie będę miał swój kawałek podłogi na tej planecie. Daje mi to pewien spokój, którego mi bardzo brakowało.

Nowy rok, nowa praca

Tak samo nagle jak pojawiła się okazja na mieszkanie, tak samo zaskoczyła mnie oferta pracy, którą niedawno otrzymałem. I męczyło mnie to strasznie, czy przyjąć, czy też jeszcze posiedzieć w obecnym miejscu, bo wygodnie etc. Stwierdziłem jednak, że taki powiew świeżości mi się przyda i mam nadzieję, że wpłynie to jeszcze bardziej na moje umiejętności. A jeżeli będzie źle… no cóż, przecież rynek nadal bardzo potrzebuje programistów, coś zawsze się znajdzie.

Co by tu jeszcze…

Monetyzacja bloga, konferencje branżowe, własne projekty, które wreszcie zaczną być komercyjne… tematów w głowie mam dużo i jeżeli choć kilka zostanie jeszcze upchniętych i zrealizowanych w przyszłym roku, to będę bardzo zadowolony. A jak się nie uda, to nic się nie stanie, jestem w końcu tylko człowiekiem i mam prawo do każdej swojej słabości.

Podsumowanie

Trochę się w tym roku wydarzyło, ale kolejny rok zapowiada się dla mnie bardziej pracowicie, ale na samą myśl o tym czuję dreszczyk emocji. Nowa praca, nowi ludzie, nowe miejsce na tym świecie, a to tylko doświadczenia, które wiem, że się pojawią. Te, które jeszcze mnie zaskoczą… tych może być cała masa! Grunt to się nie zamykać na nowe możliwości i czerpać z tego wszystkiego jak największą radość.
Szczęśliwego nowego roku!